poniedziałek, 2 lipca 2012

Euro z krakowskiej ławki - Espana campeon! Viva Espana!

Wydarzenia związane z Euro 2012 specjalnie dla szwajcarskiej Polonii komentuje - już po raz ostatni - dziennikarz sportowy, red. Jan Otałęga z krakowskiego Dziennika Polskiego. 
Fot. Reuters
      - Święta, święta i po świętach. – Euro, Euro i po Euro... Trzy tygodnie minęły błyskawicznie, jesteśmy po 31 meczach. Wbrew obawom malkontentów, turniej na Ukrainie i w Polsce udał się. W naprawdę szybkim tempie powstały stadiony, pobudowano trochę dróg, dworców - może nie wszystko co zamierzano, ale postęp jest. No i doszła tradycyjna nasza gościnność, ekipy piłkarskie wyjeżdżały z Polski zadowolone z pobytu i kwater. Nie było na Euro większych zakłóceń, a przecież przed turniejem obawiano się nawet zamachów terrorystycznych. Tymczasem panował spokój, nie licząc incydentów przed meczem Polska – Rosja w Warszawie i bójki Rosjan ze stewardami we Wrocławiu, ale takie rzeczy zdarzają się wszędzie. A teraz jeden z naszych polityków ogłasza, że Euro było fundamentalną klęską. Niby chodziło mu o zaniedbania w infrastrukturze, ale tak naprawdę chciał swą oryginalną tezą znów wypłynąć na powierzchnię wydarzeń oraz przywalić organizatorom. Jednak sądzę, że te mistrzostwa ludzie w Polsce będą wspominać długie lata. Kiedy trafi się nam podobna impreza? Nawet gdy niedawno Zakopane - trzeci juz raz - walczył o organizację narciarskich mistrzostw świata, znów dostało odmowę... 
     Ale nie tylko ten opozycyjny polityk jest niezadowolony z Euro. Także pewna branża zanotowała straty. Był w radiu wywiad z przedstawicielką branży uciech cielesnych. Spodziewano się wielkich zysków w trakcie turnieju, otwierano lokale w okolicach stadionów, wzmocniono kadrę; licząc, że kibice z całej Europy spędzą u nas czas pod znakiem 3 P (piłka, piwo, pieszczoty). I co? Kibice postawili tylko na pierwsze dwa P, te emocje jak widać im wystarczyły. 
     Przykro tylko, że nie popisali się nasi piłkarze. Wybrańcy trenera Franciszka Smudy zrobili za mało - tylko dwa remisy w trzech meczach i to na swoim terenie – to jak na 2,5 roku specjalnych przygotowań źle. Zbyt dobrych piłkarzy trener nie miał, fakt, ale dlaczego ustawiał zespół defensywnie? Samymi remisami nie da się awansować! 
     Tym jedenastym komentarzem (11 jest też piłkarzy w drużynie), żegnam się z Państwem i dziękuję za uwagę. W trakcie turnieju przedstawiałem też swoje typy. Początek miałem kiepski, stawiałem bowiem na sukces Holandii i odpadnięcie Grecji z grupy. Nie wyszło mi, ale rozkręcałem się w trakcie imprezy. Jak Hiszpanie. Dokładnie wytypowałem wynik w półfinale Włochy – RFN 2-1 oraz postawiłem w finale na Hiszpanów. Wyszedłem z założenia, że Włosi rozegrali już w półfinale swój najlepszy mecz na tym Euro, a Hiszpania jeszcze nie. W dodatku tak dobrej, bo swobodnie, dokładnie i szybko grającej w środku pola drużyny jak Hiszpania nie widziałem od czasów legendarnej Brazylii czasów Pelego. Pamiętałem też, że w tegorocznej Lidze Mistrzów Real Madryt i Barcelona odpadły w półfinale, Hiszpanie nie zdobyli wtedy wymarzonego trofeum, więc piłkarze tego kraju będą chcieli zrekompensować sobie to niepowodzenie w Polsce i na Ukrainie. 
     I rzeczywiście, w finale była to wielka Hiszpania. 4-0 nigdy nikt nie wygrał w meczu o złoto. Hiszpania jest pierwszym krajem w historii, który obronił tytuł mistrza Europy. 
     W XX wieku Włosi mieli patent na piłkarzy Hiszpanów, którzy mogli mówić o kompleksie włoskim. Dopiero w XXI wieku role się odmieniły i rzeczywiście teraz punkt ciężkości europejskiej (oraz światowej) piłki znajduje się w na Półwyspie Iberyjskim. A najlepszy piłkarz turnieju? Dopiero będą dyskusje! Postawiłbym na bramkarza Hiszpanów Ikera Casillasa. 
     Udane Euro 2012 za nami. Dzięki Polsko, dzięki Ukraino, dzięki Hiszpanio! 
Jan Otałęga 

2 komentarze:

  1. I dzięki również Panu, Panie Redaktorze za artykuły, które nam tutaj przybliżały atmosferę mistrzostw przez cały czas ich trwania. Bardzo miło się czytało wszystkie komentarze, przy okazji można było się czegoś nauczyć i dowiedzieć, podobała mi się na przykład dygresja o miasteczku Gniew :) na tyle, że kiedyś przy okazji nie omieszkam się tam wybrać, bo nigdy nie byłam!
    Przypadł mi do gustu również styl artykułów: świetnie wyważone emocje oraz dystans.
    Jeszcze raz bardzo dziękuję i życzę udanego lata oraz powodzenia w pisaniu!
    Serdeczne pozdrowienia z Neuchâtel!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyłączam się do serdecznych podziękowań dla red. Otałęgi. Nie jestem pasjonatem oglądania zawodów sportowych (a tym bardziej czytania o nich), ale ta lektura sprawiła mi niekłamaną przyjemność. Mój starszy syn gorąco komentował wszystkie przewidywania :-)

    Bardzo dziękuję za wspaniałą współpracę!

    OdpowiedzUsuń