czwartek, 20 grudnia 2012

Do Jolki na pierogi

     Mamy dziś dla was dwie wiadomości, tradycyjnie: dobrą i złą. Dobra jest taka, że mamy polską restaurację! Zła - że niestety, nie w Neuchatel, ale w Zurychu... 
     Jednak Zurych od Neuchatel dzieli zaledwie 160 kilometrów (półtorej godziny InterCity), a prawdziwy smak polskich pierogów, bigosu czy sernika na pewno wart jest takiej wycieczki. Zwłaszcza że - jak zapewnia właścicielka restauracji JolkaPolka, Jolanta Wykrota – serwowane dania mają prawdziwie polski smak, bo przygotowywane są z polskich produktów. W dodatku z prawdziwą pasją. 

PolNe: - Bardzo fajna nazwa. 
JolkaPolka: - Dziękuję. Wymyśliłam ją wspólnie z moimi dwiema siostrami. Bo w końcu jestem i Jolka i Polka.
- Od jak dawna działacie? 
- Dokładnie od siódmego września bieżącego roku. 
- To dopiero pierwsze kroki! 
- Tak, minął dopiero trzeci miesiąc, ale radzimy sobie całkiem nieźle – zwłaszcza w niedzielę mamy dużo klientów. 
- To chyba zasługa bliskości kościoła, w którym odbywają się polskie msze? 
- Rzeczywiście, dużo Polaków przychodzi wtedy do nas na obiad – to dla nich również pretekst do spotkania z rodakami. Wcześniej nie było takiego miejsca, gdzie wszyscy mogliby posiedzieć, porozmawiać. 
- Szwajcarzy też przychodzą? 
- Coraz częściej, co bardzo nas cieszy. Ale odwiedzają nas również Włosi, Niemcy, Rosjanie. Pracujący w okolicy Polacy często przychodzą do nas na lunche ze swoimi kolegami – a potem te osoby wracają do nas ze swoimi znajomymi, rodzinami. Mieliśmy też zamówienia na organizację uroczystości, np. przyjęcia weselnego. 
- Polski ślub? 
- To akurat była para mieszana, Polka i Szwajcar. Jest też spore zainteresowanie organizacją przyjęć z okazji Pierwszej Komunii Świętej – mimo że nasza restauracja nie jest duża, mamy 36 miejsc. 
- Jakie menu zaproponowaliście na przyjęciu weselnym? 
- Przygotowaliśmy zrazy wołowe zawijane z papryką i boczkiem oraz żurek. Była też sałatka jarzynowa, podsmażane pierogi, ciasta, półmiski polskich wędlin: kaszanka, salceson. 
- Jak szwajcarscy goście zareagowali na takie przysmaki? 
- Myślę, że im smakowało, ale generalnie Szwajcarzy podchodzą do takich nowinek z dystansem. Ci, którzy do nas trafili zazwyczaj znają już polską kuchnię – mają znajomych Polaków albo członków rodziny. 
- Wędliny przyjechały z Polski? 
- Tak, tu takich przecież nie ma. Podobnie zresztą jak twarogu do pierogów. Serniki czasami robimy ze szwajcarskiego serka (séré maigre, tutaj przepis, który publikowaliśmy na blogu PolNe – przyp. red.) Niestety, dostawy nie są systematyczne, Polska w końcu dość daleko, a termin przydatności do spożycia tych produktów jest krótki. Jednak pierogi mamy zawsze z polskiego sera, nie da się go niczym zastąpić. 
 - Jaka jest twoim zdaniem najbardziej znana polska potrawa? 
- Oczywiście pierogi! 
- Z czym? 
- Może to trochę zabawne, ale najbardziej popularne polskie pierogi to ruskie, chociaż nadzienie z mięsa, kapusty albo grzybów też jest znane. 
- Co jeszcze proponujecie swoim gościom? 
- Całe menu jest opublikowane na naszej stronie internetowej. Oprócz typowo polskich smaków, mamy też cieszące się dużą popularnością pizze i pasty. Chciałabym podkreślić, że wszystkie potrawy robimy sami, nie używamy nawet półproduktów ani mrożonek. 
- I kto lepi te setki pierożków? 
- Moja mama. 
- Czy na święta przygotowujecie coś specjalnego? 
- Mieliśmy o to wiele pytań, więc zdecydowaliśmy się na typowo świąteczne smakołyki, których nie ma w karcie. Będzie więc między innymi makowiec, sernik, śledzie, uszka z czerwonym barszczem. 
- Można zamówić uszka do domu? Nie każdy radzi sobie z takim wyzwaniem kulinarnym. 
- Zamierzamy przygotować ich więcej, na ile starczy nam sił, również ciast i innych świątecznych przysmaków. 
- Szkoda, że nie jesteście bliżej Neuchatel. 
- Zastanawiamy się nad organizacją wysyłek na całą Szwajcarię – spróbujemy to zrobić w styczniu i sprawdzimy czy w ogóle będzie się to sprawdzać. Pierwszych klientów już mamy. 
- Restauracja będzie pracować w Wigilię? 
- Najprawdopodobniej otworzymy wieczorem, bo pyta o to bardzo dużo osób. Specjalnie na ten wieczór zamierzam zrobić kluski z makiem i kapustę z grzybami. 
- Jestem przekonana, że wielu Polaków bardzo się ucieszy. 
- Mam taką nadzieję. Wielu Polaków bardzo mi też pomaga w tym, co robię, choćby z reklamą restauracji. Polskie środowisko dobrze przyjęło mój pomysł, choć oczywiście była też krytyka, np. że powinno być więcej folkloru, a gości powinny obsługiwać Krakowianki w strojach ludowych. Niestety, na razie pracuję sama, więc czasami nie jest łatwo, ale z czasem na pewno się rozkręci. 
- Chyba już nie jest źle, jak na trzeci miesiąc? 
- Tak myślę! Na początku myślałam, że będzie gorzej – zwłaszcza po pierwszym miesiącu. Zobaczymy co przyniesie Nowy Rok. 
- Dziś podobno macie mieć reklamę w szwajcarskiej gazecie? 
- W redakcji "Tages Anzeiger" pracuje Polka i to ona skierowała do mnie dziennikarzy opisujących restauracje. Myślę, że podobały im się polskie smaki. Sam wystrój zresztą również – obecnie mamy wystawę obrazów polskiego malarza – Jacka Laskowskiego. To głównie polskie pejzaże. Wzbudzają zainteresowanie. 
- Czyli restauracja-galeria: coś dla ciała i coś dla ducha? 
- Być może to się nawet jakoś rozkręci, zobaczymy. Mamy już też stałą imprezę – to piątkowe karaoke. Atmosfera jest zawsze świetna. 
- Skąd pomysł na taką działalność? 
- Choć w Szwajcarii jestem dopiero dwa lata, brakowało mi takiego miejsca, w którym można byłoby się spotkać, a przy okazji zjeść coś dobrego, swojskiego, domowego. Dużo rozmawiałam z ludźmi i okazało się, że im też tego brakuje. Początkowo myślałam o sklepie, ale uznałam to przedsięwzięcie za zbyt ryzykowne. 
- Dlaczego? 
- Produkty muszą pokonać jednak sporą drogę, powinny się dość szybko sprzedać, a po wszelkich opłatach związanych z przekraczaniem granic ich cena musiałaby sporo wzrosnąć – to nie sprzyja dobrej sprzedaży.
- Czy klienci pytają też o polskie alkohole? 
- Oczywiście - najczęściej o Żubrówkę, ale też o Gorzką Żołądkową, czy Chopina – choć to drogi alkohol. 
- A Wyborowa? 
- Wyborową można kupić w szwajcarskich sklepach, ale nie smakuje ludziom. Słyszałam, że jest rozlewana w Niemczech i dlatego nie jest gatunkowo dobra jak ta nasza polska
- Ale u JolkiPolki będzie polska? 
- Zdecydowanie, podobnie jak piwo pszenne, które zamierzam ściągnąć z kraju. I serdecznie wszystkich do siebie zapraszam: na jedzenie, picie, na rozmowę 
Rozmawiała: Magdalena Simm 
Wszystkie zdjęcia: JolkaPolka

INFO: 
Restauracja Jolka Polka 
Birmensdorferstrasse 191
8003 Zürich
Tel.: 044 557-11-11
Kom.: 076 424-21-80, 076 343-57-63 
Godz. otwarcia: wt-nd 9.00-22.00 
http://jolkapolka.ch/ 
https://www.facebook.com/RestaurantJolkaPolka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz