poniedziałek, 25 czerwca 2012

Euro z krakowskiej ławki - Napastnicy niepotrzebni?




Wydarzenia związane z Euro 2012 specjalnie dla szwajcarskiej Polonii komentuje dziennikarz sportowy, red. Jan Otałęga z krakowskiego Dziennika Polskiego.

   Jadąc przez kraj, można zobaczyć, jak Polska się zmienia. Powstają drogi, teraz autostrada z Torunia do Gdyni wydatnie skraca podróż (choć, niestety, trzeba sporo płacić). Jeśli zakończy się budowa odcinka Toruń – Łódź (jakieś dwa lata?), to będzie można powiedzieć, że Kraków położony jest nad morzem (bo najpierw szybko „gierkówką” do Łodzi, a stamtąd już prosto na plażę). A jeśli przesadzam – to przynajmniej – Kraków leży w pobliżu Bałtyku. Najważniejsze, że coś się robi, autostrady są w budowie. Być może zbyt wolno, ale od kilku lat wreszcie się robi, a przedtem wiele lat nie działo się nic. To tak dla przypomnienia malkontentom. 
     Ćwierćfinały na Euro 2012 za nami. Na ich zakończenie walczono o Kraków - dwie pozostające pod Wawelem na kwaterach drużyny rywalizowały, która z nich dłużej właśnie pod Wawelem zostanie. Okazało się, że to Włosi pobędą dłużej w papieskim mieście, co cały ten kraj musi zadowalać. 
     Spotkania ćwierćfinału wykazały, że nasza grupa była najsłabsza (po awansie z grupy A Czechy i Grecja odpadły w ćwierćfinale bezdyskusyjnie). Honor grupy D ratowali Anglicy, remisując w zwykłym czasie i w dogrywce z Włochami, tyle że nie dali rady w karnych. Czyli w półfinale mamy dwie drużyny z „grupy śmierci” B: Niemcy i Portugalię oraz dwie z grupy C: Hiszpanię i Włochy. 
     Kto teraz jest faworytem mistrzostw? Fachowcy przeważnie stawiają na Niemców. Na pewno mają najlepszy w tym turnieju atak (Gomez, Podolski, Klose, Mueller). Hiszpanie z kolei mają znakomitą drugą linię, dobrą obronę, a w bramce - Ikera Casillasa. Tylko czy można wygrać turniej, grając praktycznie bez napastników, jak czyni to trener Hiszpanów Vincente del Bosque? Wielu ekspertów kręci przecząco głową, ale historia piłki pokazuje, że tak. Francja w 1984 roku wygrała mistrzostwa Europy w zasadzie bez linii ataku, całą robotę odwaliła czwórka pomocników, jeden z najlepszych kwartetów w historii futbolu: Tigana – Platini – Giresse - Fernandez. To oni rozgrywali i sami strzelali. 14 lat potem Francuzi powtórzyli ten wariant. Mistrzostwo świata w 1998 roku zdobyła drużyna, dla której gole strzelali pomocnicy jak Zidane, Petit, obrońcy Blanc, Thuram... Kto wtedy słyszał o francuskich napastnikach? Jeśli byli tacy (Papin, Cantona), to trener nawet nie powołał ich do kadry. 
    Najpierw w półfinale w Doniecku Hiszpania spotka się w środę z... Ronaldo. Tak to wygląda. Mistrzowie świata byliby zdecydowanymi faworytami, gdyby nie ten Ronaldo. Gracz Realu Madryt nieraz w pojedynkę wygrał mecz. Jeśli będzie miał „swój dzień”, to kto wie? A więc Hiszpanie muszą upilnować Ronaldo, by wyeliminować Portugalię - to podstawowy warunek ich powodzenia. 
     Niemcy w półfinale woleliby spotkać się z Anglikami, natomiast z Włochami zawsze gra się im gorzej. W linii defensywy Włosi prezentują się lepiej od Niemców, którzy z kolei brylują w napadzie. Czyżby w Warszawie w czwartek zapowiadała się dogrywka? 
     I teraz nasz ranking pretendentów do złotego medalu na podstawie opinii ekspertów, dotychczasowych meczów i aktualnych możliwości drużyn: 
1. Niemcy
2. Hiszpania
3. Włochy
4. Portugalia 
Ale jeśli grać u bukmacherów, to warto postawić na finał: Włochy – Portugalia. 
     Z drużyn, które odpadły w ćwierćfinale, najwyżej klasyfikuję za postawę w turnieju Anglię. Choć nie zachwyciła w niedzielę w Kijowie, remis na boisku z Włochami utrzymała. Czyli w Euro 2012 jest na tym szczeblu tak: 
5. Anglia
6. Francja
7. Czechy
8. Grecja
Jan Otałęga

1 komentarz:

  1. Anglia ratowala honor i grupy i swoj - ale jak dzis skomentowali znajomi Anglicy 'lepiej odpasc w meczu z Wlochami niz z Niemcami w nastepnym' - ponoc mniejsza plama na honorze...Moze, ale na pewno Wlosi zaprezentowali sie lepiej. Ponoc Krakow cieszyl sie, ze to byly krakowskie derby jako, ze obie druzyny wlasnie tu stacjonowaly. No i Anglicy wyjechali zachwyceni Krakowem. To cieszy.

    OdpowiedzUsuń